Mountain

[Shayde]

-Aha... A ja jestem 9, t-to znaczy Shayde... Sama wymyśliłam to imię, w rodzinie nie mięliśmy imion.
Alzen żyjesz?

[Alzen]

-Ja jestem Alzen - powiedziałem miło. -No najprawdopodobniej zemdlałaś i sobie tutaj troche poleżałaś.

[Negro]

Przeleciałam wzrokiem po Alzenie,Blance i nowej lisicy.

[Alzen]

-nr 9? Co ty robiłaś zanim tu dotarłaś?

[Negro]

Usiadłam i ciekawie patrzyłam się na Shay.de

[Negro]

_________
Shayde.*
>.<'

[Blanka]

usiadłam *zapowiada się ciekawa historia* pomyślałam

[Alzen]

_____________
ja zaraz spadam...

[Shayde]

-Ah, tak, chyba z 5 dni -spojrzałam w gwieździste niebo.- Hm, chyba zostanę tu na trochę dłużej, jeśli pozwolicie. Jeśli są inne lisy, to na razie jestem bezpieczna...
-Nie widzisz ile mam ogonów? Mam 9 ogonów, dlatego nr.9. Miałam 8 rodzeństwa, i mieli tyle ogonów, hmm.. jakby to powiedzieć... jak mój najstarszy brat był 1, to miał jeden ogon, i tak dalej. A ja zostałam z nas ostatnia, więc moi rodzice chcą mnie pożreć, żeby zdobyć nieśmiertelność, i element powietrza, którym władam.

[Blanka]

no nieźle... rodzice chcą zjeść własne dziecko...- powiedziałam

[Negro]

Wzdrygnęłam się na samą myśl o zjedzeniu własnego dziecka.
-To muszą cię nieźle kochać.

[Alzen]

-Wow... no to nieźle... oczywiście, ze zostać możesz. Hah ja też ma sb 9  ogonów.

[Blanka]

a ja mam jeden- powiedziałam patrząc na niego

[Shayde]

- Jakoś im umknęłam, ale jak było nas przynajmniej 2, to magiczna bariera nas chroniła, a "moje przeznaczenie" to właśnie zostać zjedzoną, bo zostałam tylko ja. Jakby był u nas ktoś władający wszystkimi 4 żywiołami, to oni by tą moc posiedli.
A ja tylko 1 żywioł, ale "to musi starczyć".

[Negro]

-Nie masz farta...ale tu jesteś bezpieczna i nic ci nie grozi.